Tropikalne wyspy Berlina
RejsRejsRejs » Destynacje » Ameryka Południowa » Peru » Indianie Amazonki: dzikie spotkanie z ludem Bora w Peru
Peru

Indianie Amazonki: dzikie spotkanie z ludem Bora w Peru

Peru - Amazon - Podróże
W głębi amazońskiej dżungli żyją zupełnie wyjątkowi ludzie. Zabierz Ole na szaloną przygodę, o której wkrótce zapomni.
Tropikalne wyspy Berlina

Indianie Amazonki: dzikie spotkanie z ludem Bora w Peru jest napisany przez Ole Balsleva.

Peru - Łódź, Indianie Amazonki - podróż

Iquitos - wejście do Indian w Amazonii

Iquitos to duże miasto liczące 400.000 XNUMX mieszkańców na północy Peru w środku Dżungla amazońska nad najbogatszą w wodę rzeką świata, Amazonką. To największe miasto na świecie, z którego i do którego nie ma dróg. Aby dostać się do Iquitos, trzeba latać lub pływać rzekami. Dla Indian z Amazonii Iquitos jest bramą do świata – i odwrotnie.

Ale z czego te 400.000 XNUMX mieszkańców zarabia na życie? Nie wiem. Myślę, że to okropne duże miasto. Ustępujące tylko Bangkokowi, jest prawdopodobnie miastem na świecie z największą liczbą tuk-tuków.

W nocy przez cały rok jest około 23 stopni, aw ciągu dnia ponad 30 stopni. I to jest niekomfortowe, wilgotne ciepło.

Niektórzy taksówkarze nie mają odwagi podjechać do mojego hostelu lub „hospedaje” – ponieważ znajduje się on w niebezpiecznej dzielnicy slumsów. Ale długowłosy młodzieniec w hostelu powiedział mi, że od czasu do czasu przyjeżdża policja, więc nie mam się czego obawiać.

I prawie nigdy się nie boję. W przeciwnym razie nie mógłbym podróżować w taki sposób, w jaki to robię.

Biuletyn jest wysyłany kilka razy w miesiącu. Zobacz naszą politykę prywatności i zasady przetwarzania danych osobowych.

Peru - Zachód słońca, rzeka, Indianie w Amazonii - podróże

Od Rio Napo do Puerto Arica - w drodze do Indian w Amazonii

Zszedłem do portu Puerto de Productores. Nie wyglądał na port. Musiałem balansować na deskach nad wodą, aby dostać się do niektórych łodzi. Płynąłem w dół Amazonki na płaskodennej łodzi towarowej z silnikiem zaburtowym.

Zabrał kilku pasażerów ze zbyt małą ilością pieniędzy. Po drodze wysadzano ludzi na plażę. Po 3 godzinach wyskoczyłem nawet z łodzi towarowej na plażę. Następnie pojechałem tuk-tukiem 6 kilometrów drogą lądową do wioski Mazan nad rzeką Rio Napo.

Piękna mała wioska nad tym dopływem Amazonki. Spałem na małym, tanim, brudnym kwatery bez bieżącej wody. Następnego ranka popłynąłem w górę rzeki Rio Napo promem. Rio Napo ma tutaj 1 kilometr szerokości. Prom jest wypełniony hamakami, w których ludzie spali lub odpoczywali.

Myślałem, że podróż potrwa 6-8 godzin. A kiedy kapitan powiedział „mañana”, pomyślałem, że to nieporozumienie, ale podróż faktycznie trwała 21 godzin. Po drodze prom zatrzymywał się ponad 50 razy na brzegu pod klifem i wyładowywał towary. A ludzie skakali.

Planowałem popłynąć do tego, co uważałem za duże miasto: Puerto Arica. A stamtąd drogą szutrową przez dżunglę na północ 80 km do Rio Putumaya; rzeka graniczna między Peru a Kolumbia.

Znajduje się tam dawna „gumowa wioska”. Stamtąd próbowałbym dostać się do wioski Indian Huitoto. Ale jak zwykle w moich podróżach, wszystko potoczyło się zupełnie inaczej.

Przylot do Puerto Ariki. Puerto znaczy port, ale nie było ani portu, ani dużego miasta. Na O godzinie 5 w nocy w zupełnych ciemnościach sternik popłynął promem na wybrzeże/plażę i powiedział mi, że tu mam wysiąść. Powiedziałem nie".

Ale sternik powiedział „sí”. Nie było ani domów, ani chat, ani świateł. Zeskoczyłem z promu na plażę. Następnie wspiąłem się na prawie pionowe, śliskie, błotniste zbocze o wysokości 8 metrów.

Peru - Wąż, Indianie Amazonki - podróż

Witaj w dżungli

Wyobraziłem sobie w ciemności dżungli boa, anakondę, lamparta i może kajmana w rzece. Inne dzikie zwierzęta. I wszystkie zwierzęta pomyślały: „Czego chce ten głupi biały człowiek tutaj z nami, w lesie deszczowym? Ale dziękuję za ofertę!”.

Ale potem zobaczyłem dwie latarki zmierzające w moją stronę. Był to wiejski nauczyciel i jego 15-letni syn.

Syn przepłynął mnie w wydrążonym pniu drzewa 2 km wzdłuż dopływu do wioski. We wsi było 15 chałup na palach i około 150 mieszkańców. To było nieporozumienie. Moja karta była nieaktualna.

Potem mieszkałem z nauczycielem. Nikt nie mówił po angielsku - tylko po hiszpańsku. Rano i wieczorem jedliśmy ryby i piliśmy herbatę. Trawiasta droga zaznaczona na mojej mapie zniknęła.

Teraz na bagnach znajdowała się tama o wysokości 4 metrów i szerokości 12 metrów. Droga nie funkcjonuje od wielu lat. Razem z nauczycielem przeszliśmy nim 2 km. Powiedział, że dalej nasyp był zarośnięty krzakami, a w połowie drogi rzeka zmyła nasyp.

Mógłbym pojechać do Rio Putumayo w 3 dni, ale potem musiałem nocować dwa razy i wtedy szanse na przeżycie były małe, pomyślał nauczyciel.

Postanowiłem nie jechać na tę wyprawę do Kolumbii.

Być może 100 lat temu zbudowano drogę, aby transportować wydobywany tam kauczuk do Puerto Arica, a stamtąd łodzią po Rio Napo do Iquitos. A może droga była również używana do transportu wojska Peru przez lasy deszczowe do wielu wojen granicznych między Peru a Kolumbią.

Zamiast tego miałem niesamowite doświadczenie w tej małej wiosce. Ludzie byli dla mnie mili, mimo że nie mogliśmy się porozumieć. We wsi mieszkał jeden Hindus. O 20:13 w ciemnościach wraz z 40-letnim synem nauczyciela widzieliśmy z chaty na palach oddalonej o XNUMX metrów dwóch rolników, którzy znaleźli węża dławiącego anakondę.

Teraz próbowali go złapać i zabić. Nie wiem, czy zadziałało. Potem przyszedł czas na kontynuację mojej podróży do Indian Amazonii.

Spałem na drewnianej podłodze, ale z moskitierą nad nią. Wróciłem do Iquitos szybką łodzią rápido. Było droższe niż nieprzyjemny prom, ale znacznie szybsze. 13-latek popłynął ze mną wydrążoną kłodą do Rio Napo.

Tam wszedł na nasyp i za pomocą koszulki zasygnalizował rápido, kiedy to zobaczył i usłyszał.

Indianie Bora - Domy - Podróże

W podróż odkrywczą w tajemnicy dżungli

W niedzielę poznałem grupę 13 Duńczyków, którzy mieli spędzić razem następne dwa tygodnie. W poniedziałek pojechaliśmy autobusem na południe z Iquitos do dżungli niedaleko Nauty. Wędrowaliśmy po dżungli przez trzy dni. Było to dla mnie trochę rozczarowujące, ponieważ nie widzieliśmy dużych zwierząt.

Widzieliśmy tylko małą małpę Tamarynę, małe jadowite żaby, pająki, mrówki, termity i inne owady. Podczas trzygodzinnego spaceru botanicznego widzieliśmy różne rzadkie drzewa i krzewy oraz inne rośliny. Dwie noce spędziliśmy w prymitywnych chatach na palach.

Ostatniego dnia przeszliśmy wiele kilometrów przez pięć godzin przez dżunglę, aż dotarliśmy do rzeki Rio Mauro.

Następnie płynęliśmy w dół rzeki przez kilka godzin. Każdego dnia w dżungli w środku dnia padał ulewny deszcz. Często przechodziliśmy przez głębokie na 30 cm kałuże po deszczu i balansowaliśmy na kłodach nad strumieniami. Przy dużym strumieniu o szerokości 10 metrów wiosłowaliśmy po wydrążonej kłodzie. Tam, gdzie łódź dopłynęła, w końcu znów była polna droga.

Tutaj pojechaliśmy tuk-tukiem z powrotem do Iquitos.

Życie Indian Bora w Amazonii

Płynęliśmy promem pięć godzin w dół Amazonki do Pebas; duża wioska położona 5.000 km w obrębie dopływu Amazonki, Rio Ampiyacu. Istnieje XNUMX mieszkańców. Niezbyt wielu Indian. Następnego dnia płynęliśmy w dwóch wąskich, długich łodziach z silnikami zaburtowymi w górę rzeki Rio Ampiyacu. A później w górę rzeki dopływ Rio Ampiyacu, Rio Yahusyacu.

W sumie przepłynęliśmy sześć godzin z Pebas do wioski Brillo Nuevo, gdzie mieszkają niektórzy Indianie z Amazonii, plemię Bora. Zatrzymaliśmy się tutaj na osiem dni. Istnieje około 60 domów na palach. Spaliśmy w domu wodza Darwina.

Darwin został wybrany na szefa, ma 29 lat i maturę. Jest bardzo świadomy, że stara się zachować kulturę Bora w nienaruszonym stanie w dzisiejszych czasach, w których wpływy spoza współczesnego świata mają ogromny wpływ na ludność Bora i wszystkich Indian Amazonii.

Prawie wszyscy spaliśmy w hamakach. My, Duńczycy, zostaliśmy podzieleni na trzy zespoły żywieniowe, które pomagały żonie Nestora, Mildzie, oraz miejscowej kucharce Bora. Nestor i Milda pochodzą z wioski Pucaurquillo, również w Rio Yahusyacu. Ta wioska jest wyjątkowa, ponieważ jest domem dla Indian Huitoto i Bora.

Nestor to huitoto, a Milda to Bora. Nestor był dla nas tłumaczem i pomocnikiem, podczas gdy jego żona Milda była szefem kuchni. To szczęśliwi i otwarci ludzie, którzy bardzo nam pomogli. Indianie Bora w Amazonii zostali nazwani na cześć węża boa, który podobnie jak wąż anakonda może rosnąć wiele stóp i żyć w Amazonii.

Pewnego dnia udaliśmy się do dżungli, gdzie Indianie uprawiali koki. Nie był to jednak duży obszar. Pomogliśmy Indianom z Bora zebrać kosz pełen liści koki. Nie wzięliśmy górnych ani żółtych liści, a jedynie duże, zielone liście. Przeszedłem te trzy kilometry do plantacji koki przez dżunglę na boso. Grałem w „bosych Indian”. To było głupie!

Następnego dnia musiałem udać się do wiejskiej kliniki. Dostałem leki, środki przeciwbólowe, diuretyki i antybiotyki. Oswojony małpek pielęgniarki wskoczył dla mnie na kanapę. We wsi są generatory, które wytwarzają prąd z kl. 18 do kl. 22.

Wielokrotnie odwiedzaliśmy starego szamana. Jest kulturalnym i duchowym przywódcą wioski. W większości sceptycznie podchodzi do żucia liści koki… Opowiedział coś w rodzaju ekscytującej przygody w formie pełnej przygód historii o stworzeniu. Wyjaśnił, że istnieje najwyższy duch, „Stwórca” i wiele duchów podrzędnych. Grał na dużym podwójnym bębnie, kobieta i mężczyzna.

Zwykle jest dwóch szamanów; jeden za pokój i jeden za agresywnych, takich jak wojna.

Wierzenia i tradycje

Każdego popołudnia kąpałem się w rzece w upale. Na szczęście w wodzie nie spotkałem kajmanów ani węży. W zamian na drzewach iw powietrzu nade mną było wiele rybołowów oraz inne orły, ptaki drapieżne i sępy.

Odwiedziłem mały kościół ewangelicki, w którym w niedzielę rano było w kościele 10 Hindusów. Ksiądz spóźnił się na nabożeństwo, gdyż nocą polował w dżungli. Odbyliśmy wiele wizyt rodzinnych, gdzie pokazaliśmy Indianom z Amazonii zdjęcia z naszego życia w Danii, a Indianie Bora opowiedzieli nam o swoim życiu.

Kiedyś nasza grupa została podzielona. Duńczycy rozmawiali z trzema rdzennymi Amerykanami w różnym wieku. Duńskie kobiety komunikowały się z rdzennymi Amerykankami. Hinduska zrobiła dla mnie piękny pas z pasków liści juki.

Indianie Bora złożyli kilka prezentów; pewna pani zrobiła trzy małe torby dla moich trzech małych córek, stary Hindus zrobił kopię rurki do oddychania dla mojego 15-letniego syna. W przeszłości Indianie polowali z rurkami do oddychania i strzelali do zwierząt trującymi strzałami. Trucizna pochodziła od żab lub trujących roślin. Dziś polują ze strzelbami.

Jedzenie było wyjątkowe. Pewnego dnia zjedliśmy na obiad dużego szczura dżungli ważącego od ośmiu do dziewięciu kilogramów. W poniedziałek polowaliśmy z Indianami. Rozstawili cztery małe pułapki na szczury. Kiedy następnego ranka sprawdzono je, w jednej z pułapek był duży szczur.

Szliśmy długą kolejką przez dżunglę. Rdzenny Amerykanin, który szedł drogą, został ugryziony przez węża. Ale to nie było toksyczne; miał okrągłe oczy. Jadowite węże mają oczy jak małe pionowe smugi. Wąż był mały; jeden centymetr średnicy i jeden metr długości.

Powodem, dla którego Indianin z przodu nie nosił gumowych butów, jak my, była rana, ponieważ dwa dni wcześniej ugryzła go pijawka.

Widzieliśmy także pole Indian. To było rolnictwo typu „pułapka i spalenie”. Ogromna praca.

Peru - Taniec, wioska, Indianie Amazonki - podróże

Święto drzewa z Indianami Bora w Amazonii

W sobotę płynęliśmy przez 40 minut w górę rzeki Rio Yahusyacu do mniejszej wioski Bora zwanej Ancon Colonia. W tym dniu odbył się święty festiwal animistów, który odbywał się tylko raz w roku, w marcu.

Potem powiedziano nam, że byliśmy pierwszymi białymi ludźmi, którzy byli na tej imprezie. Impreza była na specjalne drzewko. Wszyscy młodzi Indianie płci męskiej przebrali się za różne zwierzęta, a mianowicie wszystkie zwierzęta żyjące na liściach, kwiatach i owocach drzewa.

Indianie pochodzili z pięciu pobliskich wiosek i byli ubrani w poszarpane na paski liście palmowe. A cała głowa była zakryta maską.

Tańczyli na zmianę do „malluca”, czyli dużej świętej chaty szamana, która ma 30 metrów średnicy i 20 metrów wysokości. Indianin Bora był przebrany za papugę, a kiedy przyszedł tańczyć do malluca, krzyknąłem „Ole”, a „papuga” odpowiedziała głośno „Ole”.

To była uczta wspólnoty. Wszyscy tancerze indiańscy w kostiumach zakończyli taniec, przychodząc do szamana gospodarza i dając mu wszystkie zwierzęta, które złapali w ostatnim czasie: leniwe zwierzęta, żaby, pancerniki, zające, króliki, ryby, węże, małpy, ptaki, szczury. Następnie w zamian Indianie otrzymali od żony szamana duży, płaski, biały chleb z juki.

Później w ciągu dnia i do późnej nocy odbywał się taniec w okrągłym łańcuchu. Żadnych instrumentów – tylko unisono tancerzy. Piosenka była monotonna, powtarzalna i niemal hipnotyzująca, przez co tancerze wpadli w swego rodzaju trans.

Dwóch mężczyzn w środku kierowało tańcem. Za nimi był duży krąg tańczących mężczyzn. A wokół nich krąg tańczących kobiet, z których każda trzymała lewą rękę na prawym ramieniu mężczyzny obok niej.

Na uczcie jedli królikopodobne zwierzę, pancernik oraz wąż i małpa. Impreza trwała 19 godzin. Zanim impreza się skończyła, pożeglowaliśmy z powrotem do Brillo Nuevo w ciemnej grupie 22 zmęczonych szeroką, długą łodzią. W ciemności powrót do domu trwał trochę dłużej, ponieważ rzeka była wąska i nic nie było widać.

Jeden z moich współpasażerów był bliski poważnego bólu głowy, kiedy w ciemności opasaliśmy duże drzewo.

znajdź dobry baner oferty 2023
Peru - Amazonka, Chata, Indianie Amazonki - Podróże

Stan wyjątkowy – chaotyczne pożegnanie z Indianami w Amazonii

W Brillo Nuevo byliśmy odcięci od świata zewnętrznego. Żadnego telefonu ani internetu. Z powodu wirusa Corona w Peru ogłoszono stan wyjątkowy w niedzielę z godziną policyjną. Ale głęboko w dżungli Brillo Nuevo nic o tym nie wiedzieliśmy.

Przypadkowo dowiedzieliśmy się o tym w środowe popołudnie, kiedy przypłynęła łódź z Pebasu. Według planu powinniśmy byli dopłynąć do Pebasu w czwartek. Zamiast tego wynajęliśmy łódkę i wieczorem popłynęliśmy z Brillo Nuevo. Trzeba było to zrobić w tajemnicy. Przerodziło się to w nieco chaotyczne rozstanie z Indianami w Amazonii.

Kiedy po pięciu godzinach żeglugi małymi dopływami dotarliśmy do Pebas, musieliśmy mieć paliwo na silniku. Bez światła, powoli i tak cicho, jak to możliwe, zsunęliśmy się do brzegu. W Pebas marynarka wojenna ma dużą bazę, w której mamy 50 litrów paliwa.

Tutaj również musieliśmy zapłacić pieniądze za ochronę / korupcję, aby móc kontynuować żeglowanie. Powtarzano to trzy lub cztery razy po drodze. Z tyłu łodzi siedział uzbrojony mężczyzna, który nas chronił. Czuliśmy się jak ludzie na łodziach. Ale to nie było najgorsze.

Na wielkiej Amazonii płynęliśmy z pełną prędkością w górę rzeki w kierunku Iquitos w ciemności nocy.

Nagle przepłynęliśmy nad dwoma dużymi kłodami. Dawał ogromne wstrząsy i skoki. Myślałem, że w dnie łodzi jest dziura. Szybko dowiedziałem się, gdzie jest najbliższy brzeg rzeki.

Amazonka ma kilka kilometrów szerokości i gdyby łódź zatonęła, musiałem dopłynąć do najbliższego brzegu.

W rzece występują kajmany, a na brzegach anakondy i węże boa. Ale na szczęście nie poszło tak źle. Do Iquitos dotarliśmy o siódmej rano i sternik popłynął aż do naszego hotelu. Weszliśmy po schodach do wyłożonego płytami pokoju, a następnie do hotelu, w którym byliśmy bezpieczni.

Później dowiedzieliśmy się, że ktoś zrobił nam zdjęcia i zamieścił na Facebooku z tekstem „Gringos przybywają do Iquitos - mają kontakt z Azjatami”. Podobne kłamstwa na nasz temat pojawiały się także w lokalnym radiu. Większość z nas była uwięziona w hotelu przez 21 dni, zanim zostały ewakuowane przez różne samoloty.

Oprócz kilku osób, które spieszyły się z szybkim powrotem do domu, w duńskiej grupie istniała wspaniała i wyjątkowa jedność. Otrzymaliśmy dobrą pomoc od Indianina Huitoto Nestora i jego żony Milda, a także Indianina Bora, który dla nas gotował.

Najgorszą rzeczą w zamknięciu w hotelu była nasza bezsilność. Fakt, że sami nie mogliśmy nic zrobić z naszą sytuacją. Dlatego dobrze, że grupa trzymała się razem do końca. Jako tłumaczka była obecna Bertha, obywatelka duńsko-peruwiańska. Pomogła też utrzymać nas na duchu. Wraz z Betiną ewakuowano Bertę jako ostatnią.

Wszyscy wrócili do domu i nikt z nas nie zapomni naszej przygody w Peru z Indianami Amazonii.

5 niesamowitych zabytków w Amazonii w Peru:

  • Park Narodowy Manu
  • Iquitos
  • Park Narodowy Pacaya-Samiria
  • rzeka Amazonka
  • Chachapoyas i twierdza Kuelap

O autorze

Ole Balsleva

Ole ma 75 lat i jest wykwalifikowanym nauczycielem. Ole pracował głównie na pograniczu nauczania i pedagogiki społecznej. Na zajęciach OBS, socjalnych rezydencjach pedagogicznych, opiece rodzinnej. Głównie z nastolatkami z różnymi problemami. Ole w młodości przez 3 lata podróżował po całym świecie jako hipis i włóczęga. Od 18 lat podróżuje po Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej. Ole podróżuje, aby poznać obce kultury i poznać ludzi. Ale także po to, by lepiej poznać siebie - wewnętrzna podróż.

1 komentarz

Skomentuj tutaj

  • Ole to najbardziej podróżująca osoba, jaką znam.
    Był w niezliczonych miejscach na świecie, ma wiele zabawnych historii ze swojego podróżniczego życia. Podróżowaliśmy razem do Indian Bora i odbyliśmy bardzo ekscytującą podróż.
    Znam Olego od wielu lat i robi wrażenie, że nadal tak podróżuje. Dobrze zrobiony.

Zapisz się do newslettera

Biuletyn jest wysyłany kilka razy w miesiącu. Zobacz naszą politykę prywatności i zasady przetwarzania danych osobowych.

Inspiracja

Oferty turystyczne

Zdjęcie na okładce Facebooka oferty turystyczne podróże

Tutaj znajdziesz najlepsze wskazówki dotyczące podróży

Biuletyn jest wysyłany kilka razy w miesiącu. Zobacz naszą politykę prywatności i zasady przetwarzania danych osobowych.